Uroczystościom odpustowym z okazji święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 8 września 2017 r., w sanktuarium Matki Bożej Chełmskiej przewodniczył będzie i homilię wygłosi bp Witalij Skomarowski, biskup łucki (Ukraina). W 2016 roku rozmowę z Księdzem Biskupem Skomarowskim przeprowadził dla KAI ks. Adam Jaszcz, obecny rzecznika prasowy archidiecezji lubelskiej. Aby przybliżyć nam postać Gościa Honorowego uroczystości na Górze Chełmskiej wracamy do tej rozmowy.
Bp Witalis Skomarowski urodził się 30 grudnia 1963 w Berdyczowie. Po święceniach kapłańskich, które przyjął 17 maja 1990, był m.in. proboszczem parafii w Sumach, kanclerzem kurii diecezjalnej kijowsko-żytomierskiej, proboszczem katedry św. Zofii w Żytomierzu oraz wicerektorem, a następnie rektorem diecezjalnego Seminarium Duchownego w Worzelu. 7 kwietnia 2003 Jan Paweł II mianował go biskupem pomocniczym diecezji kijowsko-żytomierskiej; na biskupa wyświęcił go 7 czerwca tego roku ówczesny metropolita lwowski kard. Marian Jaworski. 12 kwietnia 2014 Franciszek powołał go na biskupa łuckiego, a 31 maja 2016 mianował go administratorem apostolskim sede vacante diecezji kijowsko-żytomierskiej. Bp Skomarowski jest poza tym sekretarzem generalnym Konferencji Rzymskokatolickiego Episkopatu Ukrainy.
Ks. Adam Jaszcz (KAI): W październiku odbył się w Lublinie V Kongres Kultury Chrześcijańskiej, w czasie którego jeden z paneli poświęcony był „ukraińskiej rewolucji godności”. Co zdaniem Księdza Biskupa „wywrócił” Majdan, co nowego zostało zbudowane w społecznej świadomości Ukraińców?
Bp Witalij Skomarowski: Z pewnością wydarzenia na Majdanie, jak i tocząca się wojna, wpłynęły mocno na pogłębienie świadomości patriotycznej w narodzie ukraińskim. Jednym z wiodących tematów stały się kwestie dotyczące suwerenności i wolności. Co prawda ogłoszono we wschodniej Ukrainie rozejm, nie zmienia to jednak faktu, że nasi żołnierze dalej byli tam zabijani. Niedawno w jednej z polskich telewizji przysłuchiwałem się dyskusji na temat bieżących wydarzeń na Ukrainie. Wypowiadał się ekspert, który stwierdził, że Ukrainie jest podzielona i że granica tego podziału biegnie między Rosją a Zachodem. Jest zupełnie inaczej. Pozytywnym zjawiskiem, obserwowanym po wydarzeniach na Majdanie i w kontekście tragicznej wojny, jest właśnie zjednoczenie całego narodu ukraińskiego.
Nie zmienia to faktu, że różnimy się od siebie, podobnie zresztą jak Polacy: zachód i wschód, Śląsk i Wielkopolska. Różne regiony mają swoją tożsamość, swoje tradycje i nie ma w tym nic dziwnego. Bogactwem Ukrainy jest jej wielonarodowość i różnorodność; a jednak wydarzenia ostatnich lat sprawiły, że w kwestiach fundamentalnych, takich jak suwerenność Ukrainy, mówimy wszyscy jednym głosem. Przed Majdanem większość Ukraińców popierała prozachodni kurs Kijowa. Teraz jednak wydaje mi się, że w ogóle ze sceny politycznej zniknęły siły chcące poprowadzić Ukrainę w innym kierunku niż ten prozachodni. Dotyczy to również, a może nawet przede wszystkim, wschodniej części naszego kraju.
KAI: Czy właśnie taka sytuacja na scenie politycznej Ukrainy jest właściwą drogą do zakończenia wojny?
Ten konflikt nie jest „wojną ukraińską”. My przeżyliśmy wiele politycznych przewrotów, zmian rządów, prezydentów, którzy miewali różne poglądy i różnie zapatrywali się na kwestie prozachodniego lub prorosyjskiego kierunku polityki ukraińskiej. Nie było mowy o żadnych rozwiązaniach siłowych, tym bardziej o wojnie. Nie mam żadnych wątpliwości, że trwająca wojna inspirowana jest z zewnątrz. Ukraińcy nigdy nie rozpoczęliby wojny w swoim państwie z tego powodu, że ktoś o takich czy innych poglądach znalazł się u steru władzy.
KAI: Czyli Krym nie został zajęty dlatego, że rząd w Kijowie z determinacją dążył do integracji ze strukturami europejskimi?
– Na początku konfliktu oskarżono władze ukraińskie o niecne zamiary wobec Rosjan mieszkających na Krymie. Powodem tej rzekomej wrogości miało być dojście do władzy ludzi z zachodniej Ukrainy. Dziś ludzie stojący na czele państwa nie pochodzą wcale z tamtego regionu kraju. Prezydent Poroszenko urodził się w Bołgradzie w obwodzie odeskim. Ani teraz, ani wcześniej nic nie zagrażało mieszkańcom Krymu ze strony władz ukraińskich. Uznano jednak, że jest to stosowny moment na agresję Rosji przeciw innemu państwu. Były to działania bardzo perfidne i podstępne, ponieważ w tamtym czasie armia ukraińska pogrążona była w totalnym chaosie i kryzysie, co uczyniło Ukrainę praktycznie bezbronną. Dzięki Bogu w kolejnych miesiącach nastąpiła mobilizacja całego społeczeństwa, co skutkowało obroną terytorium niezajętego jeszcze przez agresora.
KAI: Ksiądz Biskup apelował do mieszkańców Wołynia o ujawnianie informacji o nieznanych dotychczas grobach ofiar zbrodni wołyńskiej, by zapewnić im godny pochówek. Co jeszcze można zrobić dla pamięci historycznej o tej tragedii? Ta pamięć nie jest taka sama na Ukrainie i w Polsce.
– Myślę, że troskę o pamięć historyczną o wydarzeniach na Wołyniu należy powierzyć historykom. Ich wysiłki powinny wysuwać się na pierwszy plan, a następstwem prowadzonych rzetelnie badań powinno być stopniowe dochodzenie do prawdy. Od kilku lat jestem biskupem posługującym na Wołyniu. Przyznam, że było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, w jaki sposób obchodzi się w mojej diecezji dzień pamięci o tej zbrodni. Na początku lipca sprawowana jest Msza święta polowa na miejscu pochówku ofiar. W tych uroczystościach biorą udział nie tylko katolicy. Owszem, przyjeżdżają Polacy, kapłani, pracownicy polskiego konsulatu, ale również miejscowa ludność włącza się w te obchody, np. przez porządkowanie cmentarza. Potem wszyscy razem spotykają się na modlitwie i wspólnym posiłku. Ci ludzie są bardzo otwarci i przejawiają wiele oznak życzliwości i solidarności z Polakami. Jest to bardzo budujące i daje wiele nadziei na przyszłość.
KAI: Szacuje się, że blisko 30 tys. młodych Ukraińców wzięło udział w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Z pewnością po powrocie młodzi ludzie z diecezji Księdza Biskupa dzielili się swoimi wrażeniami.
– Wszyscy, z którymi spotykałem się po Światowych Dniach Młodzieży, byli zachwyceni wspaniałą organizacją tego wydarzenia. Również ci, którzy mieli doświadczenie uczestnictwa w dniach młodzieży w innych krajach, zgodnie potwierdzali tę opinię. Wspominam rok 1991, kiedy uczestniczyłem w ŚDM w Częstochowie. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie i dało ogromną siłę duchową. Jest bardzo ważne dla naszej młodzieży na Ukrainie, która często bywa rozproszona w małych parafiach, by zobaczyli na własne oczy, jak wielką jesteśmy wspólnotą ludzi z różnych krajów i kontynentów, mówiących różnymi językami, ale włączonych w jeden i ten sam Kościół katolicki. Wśród kilku milionów ludzi z całego świata młodzi Ukraińcy doświadczyli prawdziwej radości wiary i teraz mogą zanieść tę radość do swoich małych wspólnot.
***
Bp Skomarowski: Bogactwem Ukrainy jest jej wielonarodowość i różnorodność
18.11.2016, Ks. A. Jaszcz (KAI)