49. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu

pp13-05-15Kiedy media przeszkadzają, a kiedy pomagają w porozumiewaniu się w rodzinie i między rodzinami? Jak rodzina jest przedstawiana w mediach? Czego rodzice mają prawo oczekiwać od Kościoła? ? na te pytania odpowiada papież Franciszek w tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu – 20 września 2015 r.

 

Przekaz ukazujący rodzinę jako sprzyjające środowisko spotkania
w bezinteresownej miłości

ORĘDZIE NA 49. ŚWIATOWY DZIEŃ ŚRODKÓW SPOŁECZNEGO PRZEKAZU

Temat rodziny znajduje się w centrum pogłębionej refleksji kościelnej a także procesu synodalnego, przewidującego dwa synody, jeden nadzwyczajny – niedawno obchodzony – oraz zwyczajny, zwołany na październik. W tym kontekście, uznałem za właściwe, aby temat najbliższego Światowego Dnia Środków Społecznego Przekazu miał swoje odniesienie do rodziny. Rodzina jest zresztą pierwszym miejscem, gdzie uczymy się komunikowania. Powrót do tego autentycznego momentu może nam pomóc zarówno w uczynieniu przekazu bardziej autentycznym i ludzkim, jak i w postrzeganiu rodziny z nowego punktu widzenia.

Możemy pozwolić się zainspirować ewangelicznym obrazem nawiedzenia Elżbiety przez Maryję (Łk 1,39-56). „Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: ?Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona?” (w. 41-42.).

Wydarzenie to przede wszystkim ukazuje nam przekaz jako dialog, który przeplata się z językiem ciała. Pierwszą odpowiedź na pozdrowienie Maryi daje bowiem dziecko poruszające się radośnie w łonie Elżbiety. Weselenie się z powodu radości spotkania jest w pewnym sensie archetypem i symbolem wszystkiej innej komunikacji, którego uczymy się jeszcze przed przyjściem na świat. Łono, które nas gości jest pierwszą „szkołą” przekazu, na którą składa się słuchanie i kontakt cielesny, gdzie zaczynamy zapoznawać się ze światem zewnętrznym, w środowisku chronionym i przy uspokajającym dźwięku bicia serca matki. To spotkanie między dwoma istotami zarówno tak sobie bliskimi, a jeszcze obcymi, jedna wobec drugiej, spotkanie pełne obietnic, to nasze pierwsze doświadczenie komunikacji. I jest to doświadczenie, które nas wszystkich łączy, ponieważ każdy z nas rodzi się z matki.

Także po przyjściu na świat jesteśmy w pewnym sensie w „łonie”, jakim jest rodzina. Jest to łono składające się z różnych osób, będących w relacji: „miejscem, gdzie człowiek uczy się współżycia w różnorodności” (Adhort. ap. Evangelii gaudium, 66.). Są to różnice osobowości i pokoleń, które nawiązują komunikację przede wszystkim dlatego, że się nawzajem akceptują, bo istnieje między nimi pewna więź. A im większy jest wachlarz tych relacji, im większa jest różnica wieku, to tym bogatsze jest nasze środowisko życia. Jest to więź, która jest podstawą słowa, które z kolei wzmacnia więź. Słów nie wymyślamy: możemy ich używać, ponieważ je otrzymaliśmy. To w rodzinie uczymy się mówić w „języku ojczystym”, to znaczy w języku naszych przodków (por. 2 Mach 7,25.27). W rodzinie dostrzegamy, że inni byli przed nami, sprawili, że zaistnieliśmy i możemy z kolei rodzić życie oraz czynić coś dobrego i pięknego. Możemy dawać, ponieważ otrzymaliśmy, a to pozytywne sprzężenie zwrotne stoi u podstaw zdolności rodziny do komunikowania się między sobą i komunikowania innym: bardziej ogólnie, jest modelem wszelkiej komunikacji.

Doświadczenia więzi nas „poprzedza”, sprawia, że rodzina jest także kontekstem, w którym przekazuje się tę podstawową formę komunikacji, jaką jest modlitwa. Gdy mama i tata usypiają swoje dopiero co urodzone dzieci, bardzo często powierzają je Bogu, aby nad nimi czuwał. A kiedy są trochę większe, odmawiają wraz z nimi proste modlitwy, pamiętając z miłością także o innych osobach, dziadkach, innych krewnych, chorych i cierpiących, tych wszystkich, którzy bardziej potrzebują Bożej pomocy. Tak więc, w rodzinie większość z nas nauczyła się religijnego wymiaru komunikacji, który w chrześcijaństwie jest całkowicie przeniknięty miłością, miłością Boga, który daje nam siebie, i którą dajemy innym.

W rodzinie istnieje przede wszystkim zdolność, aby nawzajem się objąć, wspierać, towarzyszyć sobie nawzajem, odczytać spojrzenia i milczenie, wspólnie się śmiać i płakać, między osobami, które siebie nawzajem nie wybrały, a jednak są tak ważne jedna dla drugiej, że pozwalają nam zrozumieć czym jest naprawdę komunikacja jako odkrycie i budowanie bliskości. Niwelowanie dystansów, wychodząc sobie nawzajem na spotkanie i akceptując siebie to motyw wdzięczności i radości: z pozdrowienia Maryi i poruszenia się dziecka wypływa błogosławieństwo Elżbiety, po którym następuje przepiękny kantyk Magnificat, w którym Maryja wychwala Boży plan miłości wobec niej i jej narodu. Z wypowiedzianego z wiarą „tak” wypływają konsekwencje wychodzące daleko poza nas i rozprzestrzeniające się na cały świat. „Nawiedzenie” pociąga za sobą także otwarcie drzwi, nie zamykanie się w swoich mieszkaniach, wyjście, wyruszenie ku drugiemu. Także rodzina jest żywa, jeśli oddycha otwieraniem się poza samą siebie, a rodziny, które to czynią mogą przekazywać swoje orędzie życia i jedności, mogą obdarzyć pociechą i nadzieją rodziny bardziej poranione oraz sprawić, by rozwijał się sam Kościół, który jest rodziną rodzin.

Rodzina, jest przede wszystkim miejscem, w którym mieszkając razem w życiu codziennym, doświadczamy ograniczeń własnych oraz innych osób, małych i wielkich problemów współżycia, współpracy. Nie ma rodziny idealnej, ale nie wolno nam bać się niedoskonałości, kruchości, a nawet konfliktów; trzeba się nauczyć stawiania im czoła w sposób konstruktywny. Dlatego rodzina, w której, pomimo jej ograniczeń i grzechów, istnieje wzajemna miłość, staje się szkołą przebaczenia. Przebaczenie jest dynamiką komunikacji, takiej komunikacji, która się wyczerpuje, załamuje i która poprzez skruchę wyrażoną i przyjętą możne ponownie nawiązać więzi i sprawić, by one się rozwijały. Dziecko, które uczy się w rodzinie słuchać innych, mówić w sposób pełen szacunku, wyrażając swój punkt widzenia i nie negując spojrzenia innych, będzie w społeczeństwie budowniczym dialogu i pojednania.

O granicach przekazu wiele nas mogą nauczyć rodziny z dziećmi naznaczonymi jakimś upośledzeniem czy też wieloma niepełnosprawnościami. Braki motoryczne, zmysłowe lub intelektualne są zawsze pokusą, żeby się zamykać. Ale też dzięki miłości rodziców, braci oraz innych zaprzyjaźnionych osób mogą stać się bodźcem, by się otworzyć, by dzielić się z innymi, komunikować się w sposób integrujący. Szkoła, parafia, stowarzyszenia mogą pomóc, by bardziej akceptować innych, nikogo nie wyłączając.

Ponadto w świecie, w którym tak często się przeklina, mówi źle, gdzie sieje się niezgodę, zanieczyszcza się nasze ludzkie środowisko plotkami, rodzina może być szkołą komunikacji jako błogosławieństwa. Może to mieć miejsce nawet tam, gdzie zdaje się dominować nieuchronność nienawiści i przemocy, kiedy rodziny są oddzielone od siebie murami z kamienia albo też nie mniej nieprzeniknionymi murami uprzedzeń i niechęci, kiedy wydaje się, że istnieją słuszne racje, żeby powiedzieć „teraz już koniec”. W istocie błogosławienie a nie przekleństwo, nawiedzanie a nie odrzucanie, przyjęcie zamiast zwalczania to jedyny sposób, aby przerwać spiralę zła, aby dać świadectwo, że dobro jest zawsze możliwe, aby wychowywać dzieci do braterstwa.

Dzisiaj najnowocześniejsze media, które szczególnie dla ludzi młodych są już niezbędne, mogą raczej utrudniać niż dopomóc w komunikacji w rodzinie oraz między rodzinami. Mogą utrudniać, jeśli staną się sposobem ucieczki od słuchania, żeby wyizolować się od współobecności fizycznej, od nasycenia każdej chwili milczeniem i oczekiwaniem, zapominając, że „milczenie jest integralną częścią komunikacji i nie istnieją bez niego słowa bogate w treść” (BENEDYKT XVI, Orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, 24.1.2012). Mogą jej sprzyjać, jeśli pomagają opowiedzieć i dzielić się, by pozostawać w kontakcie z dalekimi, dziękować i prosić o przebaczenie, czyniąc spotkanie możliwym nieustannie na nowo. Odkrywając codziennie to życiodajne centrum jakim jest spotkanie, ten „żywy początek” będziemy też umieli ukierunkować naszą relację z technologiami, a nie pozwolić, by one nami kierowały. Także w tej dziedzinie, rodzice są pierwszymi wychowawcami. Nie wolno ich jednak pozostawiać samymi. Wspólnota chrześcijańska jest wezwana do udzielenia im pomocy, aby mogli nauczyć swoje dzieci życia w środowisku komunikacji zgodnie z kryteriami godności osoby ludzkiej i dobra wspólnego.

Tak więc stoi dziś przed nami wyzwanie ponownego nauczenia się opowiadania, a nie tylko produkowania i konsumowania informacji. To jest kierunek, do jakiego popychają nas możne i cenne środki współczesnej komunikacji. Informacja jest ważna, ale nie wystarcza, gdyż zbyt często upraszcza, przeciwstawia różnice i różne wizje, nalegając by zająć stanowisko po jednej lub drugiej stronie, zamiast sprzyjać spojrzeniu kompleksowemu.

Podsumowując trzeba powiedzieć, że także rodzina nie jest przedmiotem, o którym przekazuje się opinie czy terenem na którym toczy się bitwy ideologiczne, ale środowiskiem, w którym uczymy się komunikować w bliskości i podmiotem, który komunikuje, jest „wspólnotą komunikującą”. Jest wspólnotą, która potrafi pomagać, świętować i owocować. W tym sensie możliwe jest przywrócenie spojrzenia zdolnego, by uznać, że rodzina jest nadal wielkim bogactwem, a nie tylko problemem lub instytucją przeżywającą kryzys. Media często skłonne są przedstawiać rodzinę, jak gdyby była modelem abstrakcyjnym, który można zaakceptować lub odrzucić, bronić albo atakować, a nie konkretną rzeczywistością w której się żyje. Albo jakby była jakąś ideologią jednego wymierzoną w ideologię kogoś innego, a nie miejscem, w którym wszyscy uczymy się, co znaczy komunikować w miłości otrzymanej i danej. Opowiedzenie oznacza natomiast zrozumienie, że nasze życie jest splecione w jednolitej fabule, że są różne głosy a każdy z nich jest niezastąpiony.

Najpiękniejsza rodzina, czynnie uczestnicząca a nie problem, to ta, która potrafi komunikować, wychodząc od świadectwa, piękna i bogactwa relacji między mężczyzną a kobietą, oraz relacji między rodzicami a dziećmi. Nie walczymy w obronie przeszłości, ale cierpliwie i ufnie pracujemy we wszystkich środowiskach, w których żyjemy na co dzień, by budować przyszłość.

FRANCISCUS PP.

Watykan, 23 stycznia 2015 r.
Wigilia święta św. Franciszka Salezego